czwartek, 12 marca 2015

The Varsity Club Oxford checked!

 WitajcieKochani!

Obiecałam Wam, że dziś pojawi się post z mojej wczorajszej wizyty w niedawno odkrytym clubie w Oxfordzie. Słowa dotrzymuję. Oto krótki opis moich wrażeń oraz fotorelacja z wczorajszego urodzinowego wyjścia do miasta.

Wczorajszy ranek w Oxfordzie był przepiękny: ciepło i słonecznie. Cieszyłam się na myśl, że uda mi się celebrować (delikatnie celebrować) moje trzydzieste urodziny na tarasie widokowym The Varsity Club Oxford. Niestety krótko po naszym wyjściu z domu (jak na Anglię przystało) zaczął padać deszcz :-) Pogoda nie zraziła nas, natomiast odpuściliśmy sobie siedzenie na tarasie obiecując sobie wzjemnie, że wrócimy do tego miejsca jeszcze kilkakrotnie podczas cieplejszych dni (lato już niebawem!). 

Dotarliśmy na miejsce około godziny 17.00. Było jednak za późno, by zobaczyć dwa pierwsze piętra lokalu. Zostały zamknięte, ponieważ trwały przygotowywania do indywidualnej, prywatnej uroczystości. Korci mnie, by tam wrócić innego dnia! Wówczas na pewno pojawi się post na blogu:)







Z wachlarza możliwości to, co nam pozostało, to ostatnie piętro lokalu oraz taras, na który jedynie zajrzeliśmy. Pomimo, że podoga tego dnia nie dopisała, właściciel klubu, ucierając nosa angielskiej kapryszącej pogodzie postawił na tarasie 2 grzejniki. Co prezentowało się tak:




Lokal na ostatnim piętrze wyglądał przytulnie. Panował lekki półmrok, na każdym stoliku zapalono świeczkę a z okna można było obserwować jedną z główniejszych ulic Oxfordu. 








W pierwszej kolejności kupiliśmy kawę. Tego deszczowego dnia, przy spadku ciśnienia, była ona konieczna. Muszę przyznać, że smakowała wyjątkowo dobrze. Zaraz po przyjeżdzie do Oxfordu moją pierwszą pracą była praca w kawiarni. Stąd też na kawę patrzę nieco rygorystycznym okiem. Ta zdała test jakości :) Koszt: ok. 15zł.



Ponieważ The Varsity Club Oxford słynie z serwowania koktajli, nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała chociaż jednego z nich. Ten, który wybrałam był z mango i banana. Szymon skusił się na koktajl z dodatkiem alkoholu na bazie z pomarańczy i chilli. 




To, co wyjątkowo przykuło moją uwagę w tym lokalu to żyrandol. Piękny. Od razu zrobiło się cieplej :)




Jesteście ciekawi widoku z tarasu ? :)




Byłam naprawdę zadowolona z wyboru i miejsca i menu. Już teraz polecam to miejsce tym, którzy mają w planach wizytę w Oxfordzie. Nie jest to takie nierealne. Co weekend widuję tu mnóstwo polskich wycieczek, co potwornie mnie cieszy :)




Zadowoleni z wizyty poszliśmy zupełnie spontanicznie do opery w starym oksfordzkim  teatrze. Grano i śpiewano tego dnia utwory Straussa oraz Shostakovicha Symfonię No.5. Za bilet zapłaciliśmy 10 funtów, czyli około 55zł.





Czekaliśmy na rozpoczęcie koncertu z lekkim niepokojem. Nie do końca byliśmy przekonani czy muzyka poważna przypadnie nam do gustu.





Jednak warto było posłuchać muzyki poważnej na żywo we wnetrzu historycznego teatru. Podziękowaniom nie było końca :) 



Utwierdziliśmy się wczoraj w przekonaniu, że Oxford ma wiele do zaoferowania jeśli tylko ma się czas i troszkę pieniędzy (troszkę, bo będąc szczerą, bilety do opery czy kawa w stylowym klubie kosztuje podobnie jak w Polsce). 

Oceniliśmy nasz wypad na 5+.

Jeśli nie wiecie gdzie się wybrać latem na wakacje - zapraszamy do Oxfordu :)


Aldona i Szymon 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz. Thank you for your message.